Lubię wiosnę, ale taką cieplejszą już, barwną. Na razie więcej jest szarości niż zieloności wokół nas, bo mało co kwitnie. By się jednak temu przeciwstawić to w weekend niezmordowanie siałam nasiona wczesnych warzyw. Może i trochę teraz odczuwam to wysiewanie w kręgosłupie i jakaś wredna meszka (chyba) mnie ugryzła w nogę, ale nic samo nie przychodzi, czasem trzeba się pomęczyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz