Nie wiem jak i kiedy minął listopad, jeszcze tylko 3 dni i nastanie grudzień. Może dlatego, że spędziłam go spokojniej niż dynamiczny i niezbyt szczęśliwy dla mnie październik. Co prawda trochę listopad przechorowałam, ale i tak nie narzekam - są gorsze rzeczy niż uciążliwy kaszel czy katar lub ból głowy. A w przyrodzie...wszystko przygotowuje się do zimy, ptaki, inne zwierzęta, rośliny. Jest szaro, trawy zeschły, chociaż czasem jakiś kolorystyczny akcent się znajdzie, zwłaszcza gdy jeszcze ostatnie tak ciepłe dni...
Trochę jeszcze owoców kaliny zostało na mroźne dni.
Dzikie jabłonie jeszcze nie potraciły swych soków, bo jabłka w dobrej formie dotrzymały się do tej pory.
Dzika róża, bogactwo witaminy C, niestety dużo jej już nie pozostało.
Owoce śnieguliczki białej - przysmak ptaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz