Koniec maja to czas na nowalijki. Kupione w sklepie zawsze wydają mi
się podejrzane, czy oby na pewno są zdrowe, a może po prostu "pędzone"
na wspomagających środkach chemicznych. Jeśli jednak samemu się posiało
warzywka w ekologicznym otoczeniu, to nawet jeśli nie za piękne, albo
czasem obgryzione przez ślimaki, to takie warzywka naprawdę smakują :)
Buraczki czerwone - jeszcze za młode na zupę, ale jakie ładne.
Bardzo mała jeszcze zielona pietruszka.
Może cukinia, a może dynia...
Bardzo smaczna sałata strzępiasta, a może lodowa?
A to mój eksperyment - rzodkiewka biała typu sopel lodu, okazała się ostrzejsza w smaku niż tradycyjna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz