Ostatnio nie było mnie w domu, więc mam zaległości jeśli chodzi o wizyty w lesie (mimo, że bardzo las lubię). W naszych jurajskich lasach dzień czy dwa opadów deszczu nie przesądza o tym, że pojawi się wysyp grzybów. Pewnie dlatego, że podłoże na naszej Jurze jest piaszczyste, więc woda jakby "przelatuje" do wód podziemnych, dlatego też lasy mamy zazwyczaj widne i raczej suche - tak wynika z moich wieloletnich obserwacji, bo przecież nie jestem w tej dziedzinie fachowcem:). Na nasze kochane kurki zawsze jednak można liczyć. I rosną one tak można powiedzieć "towarzysko" czy inaczej mówiąc grupowo. Oto kurki z spotkane podczas krótkiego półtoragodzinnego spaceru w piątek. Jeśli chodzi o ilość to było ich naprawdę dużo, obdzieliłam nimi ciocię, mamę i jeszcze dla mnie sporo zostało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz