czwartek, 12 lipca 2012

Dzisiaj był dzień, w którym przewinęły się wszystkie typy pogody: rano deszcz, potem słonecznie - można było plażować, następnie burza, znowu pogodnie, potem przelotne opady, przejaśnienie... i w końcu deszcz, który jakby klamrą spiął ten zmienny letni dzień. W taką aurę trzeba było dostosować swoje plany do pogody, a nie odwrotnie. Co z tego wyszło? Najpierw opalanie, pływanie, potem obserwacja mew i  daleka wyprawa piesza do oddalonej o kilka km miejscowości, a na koniec obserwacja unoszących się w powietrzu latawców.

Jedna z wielu obserwowanych mew.









A tutaj dwie jeszcze inne...









A co powiecie na tą?










Kuter rybacki...








Świetny wiatr na puszczanie latawca...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz