Dzisiaj był dzień, w którym przewinęły się wszystkie typy pogody: rano deszcz, potem słonecznie - można było plażować, następnie burza, znowu pogodnie, potem przelotne opady, przejaśnienie... i w końcu deszcz, który jakby klamrą spiął ten zmienny letni dzień. W taką aurę trzeba było dostosować swoje plany do pogody, a nie odwrotnie. Co z tego wyszło? Najpierw opalanie, pływanie, potem obserwacja mew i daleka wyprawa piesza do oddalonej o kilka km miejscowości, a na koniec obserwacja unoszących się w powietrzu latawców.
Jedna z wielu obserwowanych mew.
A tutaj dwie jeszcze inne...
A co powiecie na tą?
Kuter rybacki...
Świetny wiatr na puszczanie latawca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz