Jest takie powiedzenie: "Rosnąć jak kania po deszczu". Ale czy zastanawialiście się ile właściwie rośnie kania? Ostatnio trochę popadało, więc 3 dni nie byliśmy w tych miejscach, w których lubią rosnąć kanie. No i okazało się, że te trzy dni wystarczyły, by urosły całkowicie rozwinięte kanie. No i oczywiście rosły towarzysko, czyli jak już wspominałam kilka obok siebie. Dlatego też nachodzić się zbytnio nie trzeba było...
No i pojawiają się tak "nieśmiało" kozaki. A jako ewenement potraktowaliśmy rosnącego na ścieżce rydza, gdyż jego czas to wrzesień i październik. Widać jednak jemu się spieszyło.
A jeśli chodzi o mnie, to najlepiej smakują mi takie wielkie kapelusze kani w jajku i bułce tartej. Podaję przepis na takie właśnie kanie:
http://tworczakuchnia.blogspot.com/search/label/R%C3%B3%C5%BCne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz