Jak jest za oknem...każdy widzi. Ja w każdym razie nie martwię się z tego powodu. Jest jesienno-wiosennie, a te pory roku o wiele bardziej lubię niż zimę. Chociaż na pewno nie w mieście, tylko po za nim można odnaleźć ślady "przyczajonej" zimy. Na pewno nam jeszcze pokaże, co potrafi.
Takie czyste niebo w grudniu to rzadkość.
Trujące jagody wawrzynka wilcze łyko, ale jakie dekoracyjne...
Dzika róża, jak jesienią, dobrze się trzyma.
Trochę zimy też można znaleźć.
czwartek, 26 grudnia 2013
piątek, 13 grudnia 2013
Trochę małego rękodzieła...
Ostatnio trochę "bawiłam się" w robienie biżuterii według własnego pomysłu. Od razu powiem, że nie mam w tym doświadczenia. Raczej potrzebę zmian. Mam na przykład koraliki, które mi się znudziły, albo coś mi w nich nie pasuje...Próbuję wtedy "poskładać" je na nowo. Na pewno plusem tej zabawy jest to, że nikt nie będzie miał takich samych, no i jeszcze jest satysfakcja twórcy.
Koraliki zrobione z bransoletki, której od lat nie nosiłam i pojedynczych paciorków...takich trochę "dziecinnych". Mam chyba jeszcze coś z dziecka, bo lubię te korale.
Inaczej skomponowałam koraliki i wyszło mi coś takiego...ciekawe czy polubię tę ozdóbkę?
Kamyczki połączone z malutkimi koraliczkami, wszystko na druciku.
A to moje ostatnie "dzieło", potrzebowałam czegoś w kolorze fiołkowym.
Te korale były w nieciekawym dla mnie beżowym kolorze...czy zmiana koloru tu pomogła?
Koraliki zrobione z bransoletki, której od lat nie nosiłam i pojedynczych paciorków...takich trochę "dziecinnych". Mam chyba jeszcze coś z dziecka, bo lubię te korale.
Inaczej skomponowałam koraliki i wyszło mi coś takiego...ciekawe czy polubię tę ozdóbkę?
Kamyczki połączone z malutkimi koraliczkami, wszystko na druciku.
A to moje ostatnie "dzieło", potrzebowałam czegoś w kolorze fiołkowym.
Te korale były w nieciekawym dla mnie beżowym kolorze...czy zmiana koloru tu pomogła?
wtorek, 10 grudnia 2013
Niedługo święta
Uświadomiłam sobie, że za dwa tygodnie są święta. Natchnęło mnie więc na zrobienie kartki świątecznej - takiej najprostszej z wykorzystaniem tylko kredek i długopisu. A oto efekt:
Już dawno nie rysowałam choinki:)
poniedziałek, 9 grudnia 2013
I po rozstrzygnięciu...
W końcu nastąpiło rozstrzygnięcie konkursu plastycznego, w którym brałam udział. Przekonało mnie to do tego, że warto próbować. Nie liczyłam na wiele...a tu miło zostałam zaskoczona wyróżnieniem. Większość prac była robiona na profesjonalnych zajęciach plastycznych z instruktorami, więc ja i tak z moją taką zwykłą szopką, że zostałam doceniona... Cieszę się i przynajmniej wiem, że ktoś zauważa to co robię :)
A oto drobne upominki...
A oto drobne upominki...
czwartek, 28 listopada 2013
Portret
Od bardzo dawien dawna nie rysowałam portretu. Pamiętam, że jako mała dziewczynka lubiłam rysować buzie...zwłaszcza dziewczynek, księżniczek itp. Miałam taką wychowawczynię w młodszych klasach, która była plastyczką amatorką i pozwalała mi na rysowanie "portretów" nawet na lekcjach. Nie miałam problemów z podzielnością uwagi...więc dawało radę. Ale uchwycenie charakterystycznych cech twarzy realnej osoby, to jednak trudna sztuka. Ostatnio pokusiłam się o to...tak w 10 minut, ale czy dałam radę?
wtorek, 19 listopada 2013
Szopka
Cały listopad...oczywiście mając na myśli wolne chwile poświęciłam na zrobienie szopki bożonarodzeniowej na konkurs, organizowany przez nasz MOK. Nie jestem specjalistką od tego typu prac...ale ostatnio gdy odbierałam III miejsce za wykonaną z róż palmę wielkanocną obiecałam wziąć udział w konkursie świątecznym. Niestety nie spodziewałam się, że jest to taka pracochłonna praca. Gdybym nie obiecała...pewnie porzuciłabym to zadanie. No, ale ponieważ nie lubię łamać złożonych obietnic...dotrwałam do końca. Postarałam się nawet o wykonanie figurek do szopki z masy solnej. Co prawda poprosiłam o pomoc w odpowiednim ubraniu i pomalowaniu figurek moją mamę, gdyż tylko ona ma do tego talent. Koncepcję zmieniałam kilkakrotnie, poprawiałam i tak za bardzo nie jestem zadowolona z efektu...No już sama nie wiem co o tym myśleć...
A oto kilka fotek z powstawania pracy...
A oto kilka fotek z powstawania pracy...
środa, 13 listopada 2013
Kolorów brak...w listopadzie?
Listopad to tak wydawałoby się bury miesiąc. Kolorowe liście, albo gdzieś uleciały, albo zeschły...Mniej jest ptaków, no i oczywiście słońca, które wszystko złoci i dodaje blasku. Myślę jednak, że nawet w ten bury miesiąc warto coś kolorowego znaleźć. Ostatnio dostrzegłam to... Może jeszcze będę nadal szukać...
Owoce jałowca, w moim ulubionym niebieskim kolorze.
Liść poziomki, ale się wyróżnia w nieciekawym tle.
Mała śliweczka, ale teraz raczej mało barwna.
Owoce jałowca, w moim ulubionym niebieskim kolorze.
Liść poziomki, ale się wyróżnia w nieciekawym tle.
Mała śliweczka, ale teraz raczej mało barwna.
poniedziałek, 11 listopada 2013
Pożegnanie jesieni...
Połowa listopada to już naprawdę takie trochę pożegnanie jesieni, jeśli chodzi o zbieranie grzybów czy innych darów lasu. Wczoraj jednak miłe zaskoczenie...jeszcze kilka gatunków grzybów można było spotkać w lesie. Niestety większość jest mocno rozmoczona z powodu ostatnich opadów deszczu. Chyba tylko kozaki najlepiej zniosły takie ilości wilgoci. Może jeszcze trochę ładnej pogody nas czeka? Zamiast smutnej, zimnej szarugi jesiennej...
Kani się raczej nie spodziewaliśmy...
Ciekawie wygląda kania na tle opadniętych igieł modrzewia.
Rydz z nadmiaru wilgoci popękał, ale za to był zdrowy.
Sympatyczny kozaczek...
Maślaki raczej się do niczego nie nadają...takie są namoczone...
Kani się raczej nie spodziewaliśmy...
Ciekawie wygląda kania na tle opadniętych igieł modrzewia.
Rydz z nadmiaru wilgoci popękał, ale za to był zdrowy.
Sympatyczny kozaczek...
Maślaki raczej się do niczego nie nadają...takie są namoczone...
piątek, 8 listopada 2013
Dynia
Dynia...czy warto się nią zajmować, siać i czekać na nią tak długo? Bo przecież jako warzywo jest mało popularne, najbardziej już chyba jako ozdoba na halloween.
Ja jednak z roku na rok coraz bardziej przekonuję się do dyni. Jest wszechstronna. Można naprawdę wiele rzeczy z niej przyrządzić i ma wiele wartości odżywczych. Na początek - dynia jest niskokaloryczna 10 dag świeżej masy to 32 kcal, to ważne dla dbających o linię. Ponadto zawiera dużo karotenu (prowitaminy A), witaminy A, B1, B2, C, PP oraz składniki mineralne takie jak: fosfor, żelazo, wapń, potas i magnez. Owoce dyni poleca się ludziom z miażdżycą, ze stwardnieniem tętnic, z nadciśnieniem tętniczym, a także w przypadkach obrzęków w niewydolności nerek, serca czy wątroby. Spożywanie gotowanej lub pieczonej dyni zaleca się również chorym na łuszczycę, a okład ze świeżo pokrajanej dyni można stosować przy oparzeniach pierwszego stopnia jako środek łagodzący. To pewnie nie wszystko, ale jak widać jest sporo dobrego z dyni, więc polubmy dynię!
Lubię nasiona dyni, szkoda tylko że nie jest ich za wiele jak na taki duży okaz.
Taka dynia mocno pomarańczowa ma więcej karotenu od pozostałych gatunków.
A ta dynia ma kremowy kolor i delikatny smak.
Pobawić się mogą nią nawet duzi chłopcy :)
Ja jednak z roku na rok coraz bardziej przekonuję się do dyni. Jest wszechstronna. Można naprawdę wiele rzeczy z niej przyrządzić i ma wiele wartości odżywczych. Na początek - dynia jest niskokaloryczna 10 dag świeżej masy to 32 kcal, to ważne dla dbających o linię. Ponadto zawiera dużo karotenu (prowitaminy A), witaminy A, B1, B2, C, PP oraz składniki mineralne takie jak: fosfor, żelazo, wapń, potas i magnez. Owoce dyni poleca się ludziom z miażdżycą, ze stwardnieniem tętnic, z nadciśnieniem tętniczym, a także w przypadkach obrzęków w niewydolności nerek, serca czy wątroby. Spożywanie gotowanej lub pieczonej dyni zaleca się również chorym na łuszczycę, a okład ze świeżo pokrajanej dyni można stosować przy oparzeniach pierwszego stopnia jako środek łagodzący. To pewnie nie wszystko, ale jak widać jest sporo dobrego z dyni, więc polubmy dynię!
Lubię nasiona dyni, szkoda tylko że nie jest ich za wiele jak na taki duży okaz.
Taka dynia mocno pomarańczowa ma więcej karotenu od pozostałych gatunków.
A ta dynia ma kremowy kolor i delikatny smak.
Pobawić się mogą nią nawet duzi chłopcy :)
sobota, 2 listopada 2013
Listopadowe spacery
Gdzie można pospacerować w listopadzie? Niewiele zostało miejsc do wyboru. Może park, las, łąka? Łąka przy brzegu lasu wydaje się najlepszym miejscem wtedy, gdy już świat staje się tak bardzo szary, listopadowy. Zresztą zawsze coś ciekawego można zobaczyć, nawet w smutnym listopadzie...trzeba tylko się postarać.
Niespodziewanie pod nogami wyrósł samotny, spóźniony maślaczek.
Taki teren pozwala objąć wzrokiem przestrzeń.
Lubię takie zamiany miesięcy...czy to czerwiec czy to ... listopad?
Jeszcze spotka się rydza...ale nie nadaje się on do spożycia, każdy jest robaczywy.
Niespodziewanie pod nogami wyrósł samotny, spóźniony maślaczek.
Taki teren pozwala objąć wzrokiem przestrzeń.
Lubię takie zamiany miesięcy...czy to czerwiec czy to ... listopad?
Jeszcze spotka się rydza...ale nie nadaje się on do spożycia, każdy jest robaczywy.
poniedziałek, 28 października 2013
Co znajdziesz teraz w lesie?
Jeszcze pojawiają się rydze...niestety większość robaczywa.
To pewnie tzw. ambona dla myśliwych...niespodziewanie ją odkryłam.
W tym czasie warto zbierać dziką różę.
A to co? Sama się zastanawiam...
sobota, 26 października 2013
Swojskie klimaty.
Ostatnio sporo bywaliśmy w miejscach, które można by nazwać że są swojskie, dawne, staromodne...Mają jednak coś w sobie. Tam czas jakby inaczej płynie...właśnie płynie, a nie pędzi jak w miastach. A to zobaczy się kapliczkę, to ule, albo po prostu wiejskiego Burka, który wcale nie jest nieszczęśliwy, chociaż na łańcuchu. To po prostu nasze swojskie klimaty.
Pasieka w czystych ekologicznie rejonach to jest to...
Takie robiono kiedyś wiejskie piwnice.
Tu kurka, tam kogut...
Przed zimą podstawowe zadanie to przygotować drewno na opał.
Wszędobylski, kundel...
Pasieka w czystych ekologicznie rejonach to jest to...
Takie robiono kiedyś wiejskie piwnice.
Tu kurka, tam kogut...
Przed zimą podstawowe zadanie to przygotować drewno na opał.
Wszędobylski, kundel...
wtorek, 15 października 2013
Ulotne chwile...
Dzisiaj przypomniało mi się takie zdanie..."Ulotne chwile, jak motyle". I coś w tym jest. Ostatnio byłam zaskoczona, że w październiku pojawił się koło nas kolorowy motyl i nawet dał się sfotografować :)W ogóle to motyle nie zawsze dają się uchwycić fleszem aparatu. Są tak czujne i delikatne i tak jak ulotne chwile pojawiają się...i już ich nie ma.
To motyl pawie oczko, chyba najmniej bojaźliwy z motyli.
Motyl modraszek, lubi jak widać żółte kwiaty.
Do pawiego oczka dosiadł się sąsiad...
To motyl pawie oczko, chyba najmniej bojaźliwy z motyli.
Motyl modraszek, lubi jak widać żółte kwiaty.
Do pawiego oczka dosiadł się sąsiad...
Subskrybuj:
Posty (Atom)